niedziela, 7 sierpnia 2016

Nietrzymanie

W temacie wydalania i z relacji Babci: Pani Szyneczka w drodze powrotnej ze spaceru przebąkuje coś, że siku, że już i że szybko, kiedy zatem przekracza furtkę ze słowami "mogę popuszczać...?", Babcia krzyczy: Nieeeeee!!!, po czym jak Chuck Norris czy inny Jackie Chan wprawnym ruchem chwyta małą różową pod pachę i rączym kłusem bieży z nią tam, gdzie królowa piechotą.

Opuściwszy przybytek mała różowa rozgląda się i kończy myśl:

- Babciu, mogę popuszczać bańki?

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Szlakiem szaletów


Nie, nie chodzi o alpejskie domki.

Jak oni to robią - ci wszyscy, co przemierzają świat z drobnymi dziećmi na ręku? Albo dysponują wyłącznie oseskiem w pieluchach, albo to wierutny bulszit. Albo - co też możliwe - relacjonują wybiórczo. Bo my na ten przykład zwiedziliśmy całe mnóstwo toalet. W nielicznych przerwach widzieliśmy też kilka zabytków.



Średniej wielkości europejskie miasto z przeszłością. Czwórka dorosłych, piątka dzieci. Dwie sztuki ledwo 3,5-letnie, dalej 6-, 7- i 9-latek. Na miejsce odległe o jakieś 35 kilometrów od kwatery głównej docieramy po postoju na siku, mniej więcej 35 pytaniach "za kiedy dojedziemy?" i "daleko jeszcze?", przystanku na zakup gumy do żucia ("nieeeedobrze miiiii") oraz ciastek i owoców ("głooooodna jestem, ale nie wiem, na co"), w akompaniamencie dzikich ryków ("duuuupcia mnie boooooli"), głośnych pretensji ("czy ona musi tak ryczeć?") i licznych zapytań ("ale będzie tam sklep z zabawkami?", "ale zjemy lody, tak?", "ale grzeczna jestem dzisiaj, prawda?").

Festiwal: "Mamo, siku" rozpoczyna się mniej więcej po 300 metrach od parkingu. W atmosferze rosnącego napięcia wpadamy na starówkę, rozpaczliwie szukając między szyldami "Gucci", "Fendi", "Dolce&Gabbana", "Prada", "Burberry" czegokolwiek, co wygląda jak toaleta. Do stugwiazdkowego butikowego hoteliku wbiegamy z 3-latkami na rękach i obłędem w oczach, dysząc słowa "toilet" i "desperately". Recepcjonista tylko przewraca oczami ("następna-matka-trzylatka-w prawo-do-końca-i w lewo"). Bardzo miła lokalizacja, acz kibelek nieco przyciasny. Jakieś tam chyba nawet instalacje artystyczne były przed hotelem, hmmm... W każdym razie ludzie robili zdjęcia. Dziwni jacyś.

Przebieranki, ablucje, siku-kupy trwają wystarczająco długo, żeby pozostała część wycieczki przyswoiła większość zabranych napojów i jakieś 300 metrów i jeden zabytkowy kościół dalej zgłosiła chęć pójścia za potrzebą. Starszaki sikają, 3-latki uzupełniają płyny, pół godzinki mija jak sen jaki złoty. Urocza lokalizacja, niewątpliwie. Co to był na kościół? Hmmm...

Kolejnych 300 metrów dalej, odstawszy swoje w kolejce, wchodzimy do katedry, by jeszcze w drodze do ołtarza usłyszeć "mamo, siku" i kurcgalopkiem, ku wcale nie życzliwemu zainteresowaniu obwieszonych karabinami służb porządkowych, wybiec w rynek w kierunku pierwszej otwartej knajpki, klnąc dyskretnie pod nosem, że nie po to się stało i czekało, itd, itp. Knajpka przyjemna, muzyczna - płyty z autografami na ścianach. Toaleta nieco zaniedbana, ale papier jest. Jedni korzystają, inni uzupełniają płyny. Zamiana. Pół godzinki zlatuje jak z bicza strzelił.

300 metrów dalej... Co to my zwiedzaliśmy za miasto? Hmmmm... Bo toalety były przyzwoite.






środa, 29 czerwca 2016

W bólach rodzić będziesz

Pani Szyneczka, wspomagając się wytkniętym językiem, opanowuje zapinanie sandałków na pasek.
- Jak będę miała swoje dzieci, to będę im już mogła pomóc - cieszy się.
- O! - mówię. - A chcesz mieć synka czy córeczkę?
- Synka i córeckę - deklaruje.
- A kto będzie tatą? - interesuje się Tato.
- Urodzę go - mówi po zastanowieniu. - Urodzę, i jak urośnie, to będzie tatą.

Zalatuje kryminałem, ale zawsze to jakieś rozwiązanie.

10 minut później wpada do pokoju z drżącą brodą i łzami na rzęsach.
- Boję się, mamo! - wyznaje. - Boję się, ze to rodzenie będzie strasnie bolało. Będzie, mamo?


wtorek, 24 maja 2016

Skrzydełka czy nóżki?

- Dlacego mi nie kupiłaś tych bucików? No dlacego?
- Nie mogłam ci ich kupić - źle leżały. Uciskałyby ci stopki i nóżki by płakały.
- One juz płacą, ze nie dostały nowych sandałków...


środa, 18 maja 2016

A ja rosnę i rosnę...

 ...latem, zimą na wiosnę!

- Krasnalku, nie mogę uwierzyć, że jesteś już taki duży!
- Noooo... A jak zacznę chodzić na siatkówkę, to będę jeszcze większy. Wiesz, jacy wysocy są siatkarze.
- Krasnalku, widzisz... ale to nie jest tak, że ci, co trenują siatkówkę, to rosną... Oni dlatego grają, że są wysocy.
- No ale przecież trochę podrastają, prawda?!?
- Może trochę, faktycznie...


wtorek, 1 marca 2016

Chce się RZ

Znacie to?

Wieczór zamykający ferie zimowe. Niby żal, ale jednak oczami wyobraźni widzicie już siebie siędzacych przy biurku z ciepłą herbatą, kanapką, ogarniających fejsa na dobry początek dnia. Cisza. Nikt nie pyta: "mogę twój telefon?", "mogę coś słodkiego?", "mogę kanał sportowy?", "pobawisz się ze mną w dziecko?". Nikt Was nie informuje w środku śniadania, że chce kupę... Znacie to?

Sratatata! Nie znacie, bo nie ma takich wieczorów! Zawsze któreś prędzej czy później rozdziawi pyszczysko, żeby oznajmić: "boli mnie gardełko", "jakoś tak mi ciepło", ewentualnie puścić wielobarwnego pawia (zwykle w fotelik samochodowy, na kołdrę lub w inne wdzięcznie samoczyszczące się miejsce). I wtedy wiecie już na pewno, że a) żadnego spokojnego poranka nie będzie, b) najbliższe dni spędzicie dyskutując o telefonie, czymś słodkim, kanale sportowym i zabawie w dziecko, ewentualnie podtrzymując czyjeś blade i spocone czoło nad sedesem lub samemu robiąc przegląd menu z tygodnia od tyłu.

A wieczór przebiegnie mniej więcej tak: po pierwsze - nie pójdziecie wcześniej spać, jak bez sensu planowaliście. Po drugie Dziecko 1 płci męskiej - czyli jak wiadomo zachowujące znikomą godność w chorobie - będzie z regularnością raz na kwadrans wydawać z siebie ryki rannego jelenia, budząc Dziecko 2 (i dopiero dwie doby później zrozumiecie, że godność jest rzeczą względną). Po trzecie obudzone Dziecko 2 będzie każdorazowo wrzeszczało: "Ja też chcę być chora!" ("Dlaczego?" - "bo mama!"), by ostatecznie o północy oznajmić, że mianowicie już się wyspało i może łaskawie przystać na kontynuację wypoczynku wyłącznie z mamą i wyłącznie w rodzicielskim łóżku. Wówczas powstanie problem związany z tym, że poszkodowane Dziecko 1 również kategorycznie odmówi samodzielnego spania, duże łóżko jest jedno, a 1 i 2 profilaktycznie nie powinny pozostawać w jednym pomieszczeniu. Ostatecznie ojciec z Dzieckiem 1 będą spać na waleta na kanapie, oganiając się od uradowanego niespodziewanym towarzystwem kota. Matka natomiast do 4.30 będzie wystosowywać do Dziecka 2 apele, począwszy od: "Śpij, bo dzieci jak śpią, to rosną, a ty przecież chcesz być duża" ("A opowiedz mi, jak dzieci rosną"), poprzez: "Śpij, bo nie będziesz miała jutro siły na zabawę w przedszkolu" ("Mam zabrać chomika czy pieska?"), po zrozpaczone i nigdy niezrealizowane: "Śpij, bo dam ci w dupę" ("Hahaha, powiedziałaś >w dupę<?").

Po czym 1 i 2 wstaną przed 7.00 z pytaniem: 1, czy wobec tego, że zostaje w domu, może kanał sportowy, a 2, czy może założyć "cerwoną suknię", czy możemy poszukać chomika, pieska i pierścionka z Hello Kitty oraz czy może coś słodkiego.

Znacie to?

czwartek, 18 lutego 2016

Laurka

Pani Szyneczka przygotowuję laurkę z okazji urodzin Babci. Pół ciała na stole, zęby zgrzytają (znaczy: stara się). Na rysunku kłębowisko kolorów, a nad nim słońce z długimi promieniami.

- Ślicznie, kochanie! Co narysowałaś?
- (z dumą) Jak delfin zjadł babcię.


wtorek, 2 lutego 2016

Dwie drogi

Pamiętacie obrazek porównujący kobiecy i męski styl robienia zakupów?





Obawiam się, że to obejmuje również inne dziedziny życia :-/


Krasnal: Chodź pobiegamy w kółko po pokoju!

Pani Szyneczka: Nie. Chodź pobawimy się w dziecko. Że ja jestem siostrą, ty bratem, a to jest nasza mała siostra (wskazuje na Bejbi Born czy inne jedząco-wydalające różowe cudo). I że jest Dzień Babci i Dziadka. I że dziadkowie do nas przyszli. I tak się bawmy, że my się bawimy, że biegamy w kółko po pokoju.

No i koniec końców biegali w kółko po pokoju.