poniedziałek, 14 grudnia 2015

Nieśmieszne, a jednak bawi

Krasnal wymaszerował dziś z lekcji z miną wielce nietęgą i cichutkim głosikiem oznajmił, że na muzyce dostał uwagę, gdyż udawał, że jest płatkiem śniegu i biegał po sali.

Faktycznie, w dzienniczku tłusty wpis na wiele linijek: że nie śpiewa z dziećmi, że nie umie tekstu, że nie pokazuje razem z klasą ilustracji ruchowych (wtf?). Oraz zalecenie, aby nauczył się słów piosenki "Pada śnieg, dzwonią dzwonki sań". W samochodzie  wygłaszam więc stosowną reprymendę i karnie intonuję: "Poprzez białe drogi, z mrozem za pan braaaat"..., a kiedy dochodzę do refrenu Krasnal konfidencjonalnym szeptem mówi: eee, co ty, mamo, ja ci zaśpiewam, jak to powinno być:

Pada deszcz, pada deszcz, w dupie siedzi kleszcz.
Ajajaj, ajajaj dostał się do jaj.

Wszyscy wałkują temat dojrzałości szkolnej sześciolatków. Szkoda, że nikt nie pochyla się nad rodzicami -  ja chyba nie dojrzałam, gdyż mianowicie parsknęłam śmiechem i wychowanie diabli wzięli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz