środa, 28 marca 2012

Mama sama w domu

Z przykrością stwierdzam, że należę do osób, które - zostając w domu same bądź w towarzystwie metrowego trzylatka - robią przegląd szaf, zaglądają za drzwi, zasłonki i lustrują balkon pod kątem obecności osobników niepożądanych. Następnie zaś kładą się spać, by obudzić się dokładnie w tej samej, gotowej do skoku pozycji, z mięśniami palącymi od kilkugodzinnego napięcia. Krasnalek - cierpiący z powodu wiosennej infekcji - postanowił znacząco uatrakcyjnić mi ostatnią taką noc.

4 nad ranem:

Krasnal: Mamusiu, widziałaś TO?!
Ja (konspiracyjnym szeptem, pozostając nieruchomo w gotowości na wypadek, gdyby w czarnej czeluści czaiło się ZŁO): CO?!?!?!
K: To niebieskie światło. Włączyło się, a potem zgasło...
J: Krasnal, nie rób sobie jaj!
K: Napjawdę, to było niebieskie światło...
Szybki przegląd mieszkania, źródła niebieskiego światła brak. Wracam do łóżka, ogarnia mnie przyjemne ciepło.

Krasnal: Mamusiu, słyszałaś TEN DŹWIĘK?!
Ja: JAKI dźwięk?!?!?!
K: To siujanie...
J: Jakie SZURANIE?!?!
K: no, ktoś tam siujał.
Przegląd jak powyżej, źródła szurania brak. Wracam do łóźka.

Krasnal: Mamusiu, widziałaś to światło?
Ja: Jakie światło?!?!
K: To cejwone!
J: Aaaa, to livebox.
K: Aha.

piątek, 23 marca 2012

Me, myself & I

Wczoraj byłam świadkiem rozmowy pomiędzy dwoma biedronkami i ślimakiem (całe towarzystwo z plasteliny).

(Biedronka 1): Cześć!
(Biedronka 2): No cześć!
(Biedronka 1): Jestem biedronka.
(Biedronka 2): Ja też jestem biedronka.
(Ślimak): A ja jestem ślimak.
(Biedronka 1): Jak masz na imię?
(Biedronka 2): Ja? Antoś. A ty?
(Biedronka 1): O, ja też Antoś.
(Ślimak): I ja też Antoś.


poniedziałek, 19 marca 2012

Łizer vol. 2

Łizer doczekał się lakieru, a dokładniej brystolu oraz taśmy klejącej. Nawet śmigła się kręcą! Tatuś złożył kontrybucję w postaci deski rozdzielczej na luksusowym podkładzie z pudełka po Watermannie z pokrętłem zielonym (Duo Fruo) oraz czerwonym (Coca-Cola).


Jest tylko jedna zasadnicza kwestia, wniesiona drżącym głosem wydobywającym się z ust wygiętych w rozpaczliwą podkówkę: Mamusiu, ale on nie leci... Cemu?

poniedziałek, 12 marca 2012

pop-up shop

Nie ma, nie ma, nie ma.... JEST. Krasnal mimo trójki na karku nadal lubi się w to bawić. Więc ze Sklepem jest tak, że raz go nie ma, a raz jest, choć podaż słów nieustająco wzrasta.

Dziś ZUPEŁNIE NOWE SŁOWO objawiło się w debacie na temat przyczyn wczorajszego krwawego incydentu. Do rzeczonego incydentu, tj. naderwania górnej wargi, doszło najprawdopodobniej w regularnie napiętnowanych okolicznościach kręcenia się w kółko z zamkniętymi oczami. Krasnal, obudziwszy się dziś rano z imydżem ofiary źle wykonanego botoksu, przyznał uczciwie: "kjęciłem się z zamkniętymi ocami i sedłem"; po czym kiwając głową podsumował: "takie są skutki kjęcenia się i IŚCIA".

Po południu w ramach pocieszenia z pudełka po bananach Chiquita wykonaliśmy prototyp "łizera":



Teraz czekamy na Tatusia, albowiem zabrakło nam konceptu na wykonanie śmigieł i deski rozdzielczej oraz czasu na malowanie. Pochwalimy się ostatecznym efektem.