wtorek, 30 sierpnia 2011

Weekend analogowy

Spędziliśmy z Krasnalkiem czas wybitnie niecyfrowy: zbieralisiem poziomy i jezinki (jak mówi rzeczony K.), gralisiem w bambinota oraz pike (jak wyżej) oraz - przywoławszy w pamięci zasady "skautingu dla chłopców" - podjęlisiem próbę zrobienia czegoś do zabawy odstającego nieco od współczesnej chińskiej myśli technicznej.

Wyszło tak:




Odbylisiem również pogadankę na temat praw braci mniejszych w związku z mordem popełnionym w łazience przez wzmiankowanego K. na Bogu ducha winnej mrówce. Po udzielonym pouczeniu dotyczącym  niezwykłej pracowitości oraz użyteczności mrówek (przy jednoczesnych rozpaczliwych próbach uniknięcia słowa "zabić", które Wysoki Sąd słyszał już uszami wyobraźni załączone do standardowej litanii narzekań na przedmioty tudzież okoliczności przez oskarżonego K. nieakceptowane: "do innego domu!" "udezić!", "wyziucić do kosia!"), oskarżony K. został odesłany do Taty celem przyznania się do winy oraz wyrażenia skruchy. Mama natomiast zawinęła truchełko w całun marki Velvet i złożyła w miejscu ustronnym.


Oskarżony K. zeznał następująco:

- Zniściłem mjówkę. Nie jusiała (ruszała - przyp. Mama). Mamusia wyziuciła mjówkę do kibela.

Wobec powyższego sąd odstąpił od wymierzenia kary.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz