sobota, 21 maja 2011

trochę nie

Dawno nas tu nie było - czasu brak, tymczasem pomysły na dania kreatywne się kłębią, a Krasnal gada jak nakręcony i buntuje się podręcznikowo. Gdyby podliczyć ilość wypowiadanych codziennie "nie" wyszłoby na to, że to podstawowy asortyment naszego sklepu;-)
W bardziej skomplikowanych konstrukcjach zdaniowych "nie" jest przez Krasnala wstawiane na końcu, na wzór anglosaski. Zaczyna się zazwyczaj od "mama śpi nie", wykrzykiwanego energicznie mniej więcej w pięć setnych sekundy po otwarciu oczu. Następnie pada sakramentalne "oczi nie", kiedy rzeczona mama próbuje jeszcze niepostrzeżenie pospać. Dalej idzie : "ziemby myje nie, "buzie myje nie", "bluzie nie", "ciapcie nie", etc., natomiast apogeum negacji nadchodzi po powrocie rzeczonej mamy z pracy, kiedy to Krasnal występuje kolejno z: "mama ręcie myje nie", "mama je nie", "mama pije nie", a nawet - o zgrozo - "mama siusiu nie" ("mama bawi potoju Atosia"). Następnie mama - brudna, głodna, spragniona i ... wiadomo, wnosi prośbę o zgodę na kolejne wymienione czynności: "Krasnalku, czy mogę.... (jeść, pić, siku, umyć ręce)?", na co Krasnal łaskawie zgadza się: "trochę tak...", zaznaczając jednocześnie:  "trochę NIE".

Nadal bezskutecznie staramy się wyplenić słowo na "D". Dziś rano Krasnal wystąpił gościnnie w kuchni z dosadną wiązanką: "dupa, dupa, dupa". Na informację, że niestety, skoro mówi tak brzydko, nie będzie mógł pójść z Tatą do sklepu po bułki (co uwielbia bezbrzeżnie), stropił się bardzo i w ramach natychmiastowego zadośćuczynienia podkreślił: "Dupa nie. DUPA NIE".

 Google twierdzą, że nie należy reagować, toteż słysząc wyśpiewywane wieczorem pełną piersią "dupa, duuuupaaaa, duuuuuupaaaa" odwróciłam się udając, że nie słyszę. Krasnal zatem skwapliwie poinformował mnie: "Mamusiu, Atoś powiedział: DUPA".

I jak mogę się gniewać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz