poniedziałek, 30 maja 2011

I had a dream

Poniedziałek, 4:10

Krasnal: Mamusiu, mamusiu! Maaamuuuuusiuuuuuu!!!!!!
Mama: Uhm?
K: Dużi telefon dwonił!
M: Uhm?
K: Do misia dwonił!
M: Uhm...
K: Misio dużim brumem pojechał!
M: Uhm, misio pojechał...
K: Nie pojechał!
M: Uhm, nie pojechał...
K: Pojechał misio dużim brumem!
M: Uhm, pojechał misio... brumem... uhm...
K: Nieeeeee pojechał! Nieeeeee! Miiiiisiooooo nie pojeeeeechaaaał!
M: Uhm....

środa, 25 maja 2011

Żabie udka

Ogarnęliśmy się trochę i nadrabiamy zaległości. Poniżej nasz sobotni obiadek.















A szpinakową robimy tak: raz na miesiąc Mama (tudzież Baba) gotuje wielki gar rosołu (z kurczaka lub cielęciny) jako bazę do zup wszelakich. Szpinak - świeży albo mrożony, rozdrobniony albo w liściach - dusimy na patelni z odrobiną oliwy i ząbkiem czosnku. Wrzucamy zielone do rosołu, miksujemy, podajemy z małymi kluseczkami, ziemniakiem lub ewentualnie z żabami.

sobota, 21 maja 2011

trochę nie

Dawno nas tu nie było - czasu brak, tymczasem pomysły na dania kreatywne się kłębią, a Krasnal gada jak nakręcony i buntuje się podręcznikowo. Gdyby podliczyć ilość wypowiadanych codziennie "nie" wyszłoby na to, że to podstawowy asortyment naszego sklepu;-)
W bardziej skomplikowanych konstrukcjach zdaniowych "nie" jest przez Krasnala wstawiane na końcu, na wzór anglosaski. Zaczyna się zazwyczaj od "mama śpi nie", wykrzykiwanego energicznie mniej więcej w pięć setnych sekundy po otwarciu oczu. Następnie pada sakramentalne "oczi nie", kiedy rzeczona mama próbuje jeszcze niepostrzeżenie pospać. Dalej idzie : "ziemby myje nie, "buzie myje nie", "bluzie nie", "ciapcie nie", etc., natomiast apogeum negacji nadchodzi po powrocie rzeczonej mamy z pracy, kiedy to Krasnal występuje kolejno z: "mama ręcie myje nie", "mama je nie", "mama pije nie", a nawet - o zgrozo - "mama siusiu nie" ("mama bawi potoju Atosia"). Następnie mama - brudna, głodna, spragniona i ... wiadomo, wnosi prośbę o zgodę na kolejne wymienione czynności: "Krasnalku, czy mogę.... (jeść, pić, siku, umyć ręce)?", na co Krasnal łaskawie zgadza się: "trochę tak...", zaznaczając jednocześnie:  "trochę NIE".

Nadal bezskutecznie staramy się wyplenić słowo na "D". Dziś rano Krasnal wystąpił gościnnie w kuchni z dosadną wiązanką: "dupa, dupa, dupa". Na informację, że niestety, skoro mówi tak brzydko, nie będzie mógł pójść z Tatą do sklepu po bułki (co uwielbia bezbrzeżnie), stropił się bardzo i w ramach natychmiastowego zadośćuczynienia podkreślił: "Dupa nie. DUPA NIE".

 Google twierdzą, że nie należy reagować, toteż słysząc wyśpiewywane wieczorem pełną piersią "dupa, duuuupaaaa, duuuuuupaaaa" odwróciłam się udając, że nie słyszę. Krasnal zatem skwapliwie poinformował mnie: "Mamusiu, Atoś powiedział: DUPA".

I jak mogę się gniewać?

środa, 4 maja 2011

Goła baba

Krasnal wypatrzył magnes na lodówkę przyozdobiony całym mnóstwem kółek. Z radosnym "O! Ciuchciuch!" zabrał go i zaczął jeździć po stole wydając przy tum różne "ciuchciania" i "uhu-hu-y". Magnes jest souvenirem z... dzielnicy czerwonych latarń, kółka imitują neony, a na środku prezentuje swoje wdzięki roznegliżowana pani. "To nie pociąg, Krasnalku. Zobacz, tu jest GOŁA BABA" - wypalam nieopatrznie. "Aha" - mówi Krasnal i ciuchcia dalej. Za chwilę zaczyna się przyglądać, pokazuje paluszkiem i mówi: O, tutaj: DOŁA (goła) BABCIA. "Nie, nie, Krasnalku. Nie babcia. GOŁA BABA" - brnę dalej. "No tak" - Krasnal kiwa głową ze zrozumieniem: "DOŁA BABA MISIU" (Baba Misiu to Baba J., której imienia nie umie jeszcze wymówić).